W lipcu zabrałam się za słodkie przetwory, nie sama - córka również pomagała przede wszystkim dostarczając materiału do zapełnienia słoików z katowickiej giełdy.
W tym toku czereśnie mogłam na palcach jednej ręki policzyć, porzeczek też było mniej niż poprzednich latach, więc zostały zakupy. Agrestu nie kupowałam - zrobiłam z zerwanych z moich krzaczków 35 słoików kompotu, dżem mam jeszcze zeszłoroczny.
Soku z czerwonej porzeczki naparowało mi w parowniku do 134 słoików ( liczyłam, bo to do podziału :), ale to ciągle za mało. Sok wszyscy dodajemy do wody i do herbaty, lub do deserów.
Jeżeli jeszcze uda się kupić owoce, to będą kolejne.
Z czarnej porzeczki zrobiłam dżemy, oprócz tego do słoików wpadły truskawki ( ok 40 kg) i trochę czereśni. Tu oczywiście tylko kilka słoików pokazałam bez naklejek, bo inne na bieżąco były wynoszone do piwnicy lub wywożone do naszych mieszkań. Wiśni jeszcze nie mamy, bo jakoś nie było komu się wybrać na hurtowe zakupy.
To już kolejny rok robię orzechówkę, nastaw w spirytusie i wódce postoi około dwóch miesięcy.
Teraz czekamy, aż brzoskwinie dojrzeją.... tylko jak znam siebie i rodzinkę, nie wiele zostanie na dżemy. Już codziennie sprawdzamy, czy są miękkie :)
Słonecznych dni Wam życzę <3