Kolejny motylek wyleciał na śnieg i sprawił, że śnieg z balkonu zniknął, ale otoczenie domu nadal białe. Dziś pięknie grzeje słonko, więc śniegu będzie coraz mniej.
Breloczek z motylem na mojej poinsecji, która w tym roku nadal cieszy nasze oczy. Czasami do Świąt zdąży stracić liście.
Poprzednie motyle można zobaczyć w dwóch postach - pierwszy i drugi.
Haftowałam 2 nitkami muliny Anchor wykorzystując resztki.
Kontury wykonałam 1 nitką czarnej muliny. We wzorze była wykorzystana mulina brązowa, ja jednak wybrałam czarny kolor.
Przez pomyłkę wybrałam mniejsze koraliki TOHO Round 15 zamiast 11 i prawie ich nie widać. Postanowiłam jednak je zostawić....
Tym razem nie wisior, a brelok. Tu przypięty do mojej ulubionej torebki :)
Posyłam Wam pozdrowienia z pięknymi słonecznymi promieniami!
U mnie też ostatnio były motylki. Twoje oba są piękne.
OdpowiedzUsuńTęsknimy za wiosną i latem :) U mnie już trzy fruwają.
UsuńDziękuję i pozdrawiam.
już wiem!jednak w wersji breloka podoba mi się najbardziej
OdpowiedzUsuńTe pierwsze można również w razie potrzeby przerobić bez problemu w breloki :)
UsuńPozdrawiam Elu <3
Cudeńko ten breloczek :)
OdpowiedzUsuńps. torebeczka też mi się bardzo podoba.
Dziękuję bardzo Violka :) Torebka, wiadomo, czerwona i pięknie wykonana.
UsuńBardzo ładny motylek, a jako breloczek jest wprost idealny 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję,pozostałe prawdopodobnie też "skończą" jako breloki. Na razie potrzebowałam wisiory do zimowych swetrów :)
UsuńRównie ładny jak wcześniejsze:) super sie nadaje na brelok :)
OdpowiedzUsuńChyba najbardziej nadają się na breloki :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam
Ekstra! A z ten motylek z torebką, ale bosko się komponuje!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Spacerują motylki z moimi torebkami już kolejny miesiąc.
Usuń