Koniec wiosny przypomniał mi o paryskiej wiośnie, którą znowu na dwa miesiące odłożyłam.
Postanowiłam powalczyć z tym UFO i udało mi się wyhaftować wiosenną Paryżankę, ale brakuje jej jeszcze konturów.
Poprzedni post z paryską wiosną napisałam dwa miesiące temu, miałam rozpoczętą sukienkę i pojedyncze xxxx z kwitnącej gałęzi.
Kilka dni temu udało mi się ukończyć piękną sukienkę, bardzo mi się podoba i kiedyś, gdy byłam młodsza o jakieś 25 kg miałam podobne:)Brakuje jeszcze mnóstwa kwiatów i zieleni, więc na 5, ostatni etap przyjdzie nam poczekać....
Dla przypomnienia tylko dodam, że haftuję na lnie obrazkowym firmy Permin ct30 muliną DMC wg klucza projektantki. Zmieniłam tylko najjaśniejszy kolor cielisty z DMC 818 na Anchor 1012.
Pozdrawiam ciepło i życzę słonecznego, pierwszego wakacyjnego tygodnia!
Sliczny haft-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Wymaga jeszcze "trochę" pracy, czyli z moim tempem kilka wieczorów co najmniej :)
UsuńPięknie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, baaaaaaaaaardzo powoli, ale w końcu ruszyło
UsuńFajny ten paryski SAL,wiosenna Paryżanka ma śliczną sukienkę.Oj nosiło się kiedyś taki fason z tego co pamiętam to na halce.Ale wtedy miało się te 48 kg i talię osy.... hi,hi.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Kochałam takie sukienki, ale wymiary miałam odpowiednie i wspaniałą ciotkę - krawcową, które mi te cuda szyła.
UsuńZostało lato, ciekawe ile lat będzie u mnie trwało :(
Dziękuję i pozdrawiam <3
Paryżanka już jest piękna :-) Życzę Ci zdrowia i sił do pracy w ogrodzie :-)
OdpowiedzUsuńTak, zdrowie najważniejsze, a przy pracy w ogródku także pogoda... U nas dziś lało, albo padało.
UsuńDziękuję bardzo, jeszcze paryżance trzeba rysy podkreślić :)
ale piękny
OdpowiedzUsuńJeszcze muszę co nieco podziubać, a dziś nie zrobiłam ani jednego xxxxxxx. W ogródku też nie byłam - wreszcie padało
UsuńPiękny jest, cudowne kolorki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Gosiu <3 Dziś skończyłam :)
Usuń